"nie zmienimy świata ratując jedno stworzenie ale świat bardzo się zmieni dla tego stworzenia"
Modelka jest młodziutką suczką a "dodatki" to prawdopodobnie przypadłość już z pierwszej cieczki.
Dlaczego właśnie Modelka?
oceńcie sami
Darujcie to może nieco makabryczne poczucie humoru ale... w pewnych momentach to chyba jedyny sposób żeby się zwyczajnie nie załamać.
Śliczny, sympatyczny, młody, zdrowy psiak...
przez zwykłą ludzką głupotę(?) - nie wiem czy to stosowne określenie w tej sytuacji - doprowadzony na granicę.
Granicę, za którą już tylko jedno [*]
Jej historia jest banalnie prosta.
Nie była bita, nikt nie znęcał się nad nią w żaden wyrafinowany sposób.
Właściciel po prostu, najzwyczajniej w świecie ZAPOMNIAŁ!!!
Zapomniał, że pies musi czasem coś zjeść, napić się wody...
Jak to? Dlaczego?
Bo zapomniał o wszystkim.
Zapomniał jaki jest dzień, miesiąc, wychodząc z domu był autentycznie zdziwiony, że ciemno (lub widno) na dworze...
Jedyne co go tak naprawdę jeszcze było w stanie zainteresować - to, że butelka już pusta i trzeba skombinować następną.
"Wywiad środowiskowy" ujawnił, że sytuacja taka trwa już od dość dawna - najpierw sprzedaż całego inwentarza, później ziemi. Został ogrodzony kawałek terenu z domkiem i... psiakiem, którego pewnie nikt z kolegów nie chciał.
A może jestem niesprawiedliwy? Może jednak były jakieś uczucia w stylu "zostaliśmy sami na świecie, ja i mój pies"?
Któż to zgadnie - lecz jeśli nawet były to i one po jakimś czasie się "rozpłynęły".
Sunia jednak nie zapomniała - nie mogła.
O swoich czterech szczeniakach, którymi "los" ją obdarzył... na dobitkę!
Nie zapomniała, że muszą jeść, że trzeba je wylizać (wymasować brzuszki), że... żyją, są, i mają tylko ją.
Dobra - bo mnie tu zaraz na jakieś tkliwości się bierze - idę po fajki...
Ok. spokojnie.
Ja rozumiem, wielu mądrych ludzi, wykształconych wszechstronnie, czasem również mocno wierzących - powie mi, że to jedynie instynkt.
Że nie można porównywać z człowiekiem bo człowiek, jako istota wyższa ... ble, ble, ble.
Czasem, pewnie żeby mnie dobić usłyszę jeszcze coś o duszy...
Ale...
Zaglądaliście do wątku Viki? Zapraszam - historia z całkowitym /happyendem/ - dla mnie to taka "powtórka z rozrywki"
Niech tam będzie "mądrym głowom" ten instynkt - myślę jednak, że nie jedna mamusia czy tatuś, mogli by się czegoś nauczyć obserwując stworzenia.
Naszych "Braci Mniejszych".
Do rzeczy:
Od momentu zauważenia suni na jej podwórku (niedalekie sąsiedztwo - parę km po trasie do pracy) zaczęliśmy ją dokarmiać "przez płot".
Na dłuższą metę jednak się nie dało bo właściciel w przypływie sobie jedynie znanej "inwencji" uwiązał psiaka na łańcuch poza zasięgiem rzutu kanapką.
I... zapomniał spuścić.
Pies miał co prawda wodę - w wiadrze koło studni - niestety jednak poza zasięgiem łańcucha.
Trzeba było zareagować.
Nie, nie - nie żadne "... nie twój to co cię obchodzi, ...jest takich mnóstwo, ... świata nie zmienisz..."
Po prostu TRZEBA !!!
"... porozmawiać, wytłumaczyć, postraszyć..."
Z kim, co i czym?
Jak rozmawiać z człowiekiem, który właściwie nie "kontaktuje"?
Tłumaczyć, że co? Że pies musi coś czasem jeść?
Czym postraszyć człowieka, który nie ma już nic?
TOZ-em? Policją? Może księdzem albo wręcz Bogiem?!!!
Zareagować było TRZEBA, więc zareagowaliśmy.
Sunia i szczeniaki są u nas.
Zostały nawodnione (stan był już okropny, po podniesieniu za skórę zostawała stercząca jak na starej porozciąganej skarpecie).
Odrobaczone, pierwsze szczepienia, regularne dokarmianie itp. itd.
Dochodzą powoli do siebie, już przypominają normalne szczeniaki - zdrowe, wesołe.
Modelka nadal jeszcze straszy sterczącymi kośćmi - ale w jej przypadku to musi potrwać trochę dłużej.
Jej organizm dzielił się z dzieć... ze szczeniakami - choć nie bardzo miał już czym.
Taaa - instynkt!
To narazie tyle - wiecie już wszystko to co ja, z tych paru marnych jakościowo zdjęć możecie sobie pewnie troszkę lepiej wyobrazić całość, "wczuć" się trochę w sytuację.
Co mogę Wam oferować?
Że zajmiemy się całym stadkiem najlepiej jak potrafimy, jak mamy warunki, wiedzę i możliwości.
Że na tyle na ile pozwoli nam dość mocno ograniczony dostęp do netu - zdamy na bieżąco relację z postępów "rodzinki" na jej drodze w nowe życie.
Że wstawimy co jakiś czas nowe zdjęcia - dokumentujące ich postępy.
O co Was proszę?
O wszystko co z serca i wg możliwości możecie im zaoferować.
A głównie DOM!!!
O Nowe Miejsce do Nowego Życia, o dom, w którym będą Syte, Kochane, Zadbane.
O Dom, w którym JUŻ NIGDY NIKT O NICH NIE ZAPOMNI!!!
U nas na stałe zostać nie mogą - Mamy już "na głowie" 8 psów, 2 koty (nie licząc "dochodzących") i 2 konie.
Z czego większość, tak jak te nie pozostawiła nam wyboru - Trzeba było zareagować.
Offline
Modelka czeka na nowy dom - na kogoś kto ją pokocha - kto zadba, nakarmi, zatroszczy się.
Do oddania już teraz - osobie, która zobowiąże się również niezwłocznie zapewnić sterylizację.
Przepraszam Was za tak długą zwłokę w przekazywaniu informacji. Nie wszystko kiepskim dojściem do netu da się wytłumaczyć. Nawał pracy - a praca ewidentnie sezonowa - więc żeby przeżyć zimę wszystko inne przekładane na później.
Ale bez paniki - dla stworzeń czas się znajduje - MUSI!!!
Trochę nowszych zdjęć "rodzinki":
Modelka nadal chuda ale poprawę już chyba troszkę widać.
Doszliśmy do etapu, w którym część pożywienia (ta mniej atrakcyjna) jest zakopywana "na później"
Jednak pełny powrót do "stanu przyzwoitości" ...musi trochę potrwać.
Psina jest szczęśliwa, ma do nas dużo zaufania - chyba jej dobrze
Małe "lejki" oczywiście korzystają z każdej okazji. Mają już z czego!
I chociaż potrafią i jedzą całkowicie samodzielnie z miseczek - to jak mama nawinie się "pod nos" ... cóż - nie można pogardzić.
Prawda, że jestem piękna?!
Wszystko tu ok w tym kłębowisku?
Małe "lejki" dostaną swoje własne wątki - a co - należy im się.
Płotka
Ciri
Jaskier
Gerald
Może kiedyś, któryś z nowych właścicieli podzieli się z nami przyszłymi zdjęciami, może opowie o ich dalszym losie - zobaczymy.
Offline